wtorek, 16 listopada 2010

Do zobaczenia nigdy na tym blogu... ps. zawsze będziecie w moim malutkim serduszku < 3

No więc nie dałam rady, pewnie teraz niektórym z was jest obojętne co się stanie z tym blogiem, inni będą szczęśliwi a inni naprawdę się popłaczą. Byłam tutaj aż 6 miesięcy, 6 wspaniałych miesięcy mimo to że często było pod górkę, ale dłużej nie wytrzymam, jest mi cholernie przykro że muszę odejść. Właśnie po moich policzkach spływają łzy a jeszcze chwila i zacznę się nimi dławić. Dla jednych to jest żałosne ale dla mnie prawdziwe. Strasznie zżyłam się z moimi wszystkimi czytelnikami (a zwłaszcza z Emilką S.<3) oraz bohaterami i trudno mi się będzie rozstać.. Do kasacji pójdzie pewnie też show-me-another-world ale to nie jest pewne. Jeżeli go zostawię to tylko tam będę pisać. Chciała bym teraz podziękować tutaj każdemu z osobno ale tak się nie da... Nie chcę już dłużej tego przeciągać więc co miało się stać i co w którym rozdziale:
  • 59. W tym rozdziale opisuje życie Nel, mieszka na Brooklynie w NY, jest jej ciężko ponieważ jest pod stałą kontrolą Jessici. Towarzyszą jej bóle głowy gdy ma jakieś przebłyski z przeszłości.
  • 60. 61. 62. 63. 64. Głównie o tym jak Kayla i JB się w sobie zakochują, tzn. bardziej Kayla w Justinie. + różne wątki poboczne min. życie Dannego
  • 65. Justin i Kayla są razem.
  • 66. Ponownie życie Nel, o tym jak marzy zmienić coś w swoim życiu
  • 67. Kayla, Danny, Amanda i Justin wyjeżdżają na jakiś biwak do lasu niedaleko NY
  • 68. Kayla z Dannym się całują, widzi to JB. Daje Dannemu w mordę a Kayle wyzywa od dziwek. Zostawia ich samych w lesie. Sam jedzie do NY, zabłądził gdzieś. W tym samym czasie Nel wraca z przesłuchania, jest bardzo późna godzina, zaczepia ją dwóch facetów. Widzi to JB który przejeżdża obok autem. Daje im w mordę, spanikowana Nel ucieka a JB jest przekonany że ją widział. Nel przypomina się jej dzieciństwo ale nic więcej.
KONIEC CZĘŚCI III
PROLOG IV CZĘŚCI
Miłość wraca do nas jak bumerang. Choć jej nie chcemy, wypieramy się, obrażamy, to i tak chcąc, nie chcąc następnego dnia puka nam do drzwi. Z początku podchodzimy do tego chłodno i z dystansem, lecz po czasie nawet nie jesteśmy świadomi, że znów jesteśmy szczęśliwi, ponieważ kolejny raz zakochanie wpadło w nasze życie. Zakochanie jest jak wstęp do księgi, która powinna być pisana wspólnie przez całe życie z ukochaną osobą. Nigdy nie zapomnisz blasku oczu i uśmiechu osoby, w której się zakochałeś. Ono na zawsze pozostawia w tobie niezatarty ślad. Każdy człowiek w swoim życiu chciałby się zakochać. Nie chodzi tu tylko o niewinne pocałunki na dzień dobry, przytulanie się o wschodzie słońca, czułe słówka na dobranoc. Chodzi tu o coś całkiem innego. Chodzi o to, by choć raz poczuć przyspieszone bicie swego serca. Tutaj nie mam już numeracji rozdziałów

  • Nel wygrała udział w teledysku "Baby"
  • Justin wyprowadza się od matki i kończy z Kaylą
  • JB i Channel spotykają się na planie teledysku Baby. Nel ma Justina za wariata a ten myśli że Nel tylko udaje.
  • W końcu sobie wszystko wyjaśniają i chcą spróbować od nowa.
  • Ślub Payton i Christiana
  • Teraz miała być kilka rozdziałów w których Nel powoli odzyskuje pamięć iwgl. Jest jej trudno bo cały czas ma przed oczami sceny z dzieciństwa. Źle reaguje na dotyk.
  • Justin rezygnuje z kariery, oświadcza się Nel a potem starają się o dziecko.
  • Justin wyrusza w ostatnią 3 tygodniową trasę koncertową w swoim życiu.
Ostatni rozdział, pisany na szybko:
Drugi tydzień trasy koncertowej, oczami Nel
- Justin... - mruknęłam gdy pchnął mnie na hotelowe łóżko. Zaczął całować po szyi a potem schodził coraz niżej, niżej i niżej aż w końcu zatrzymał się na moim brzuchu. Uśmiechnął się do mnie a raczej do niego i wyglądał tak jakby chciał coś powiedzieć. Uniosłam brwi do góry i czekałam aż coś powie. Nagle do pokoju wszedł Scott który był wyraźnie zawstydzony naszym widokiem.
- Ee... zbierajcie się już. Zaraz zaczynasz. - Powiedział i szybko wyszedł z pokoju.
*
Skierowaliśmy się w stronę tylnego wejścia aby móc wejść za kulisy. Tylko że nie chcieli nas wpuścić bo odśnieżali dach galerii, tylko mnie ciekawi jaki ma to związek jedno z drugim. No ale dobra. Poczekaliśmy chwile i wszystko było już w porządku.
*
Stałam z tyłu sceny i przyglądałam się Justinowi, który grał trzeci i zarazem ostatni koncert w Norwegii. Kołysałam się lekko w rytm muzyki i wsłuchiwałam w każde słowo. Po chwili zbiegł zgrzany i mocno mnie przytulił unosząc mnie przy tym i kręcąc się wokół własnej osi.
-Kocham Cię, kocham Cie, kocham Cię ! - szeptał mi cały czas do ucha. Gdy mnie wreszcie dostawił na ziemię spojrzał mi głęboko w oczy a potem namiętnie pocałował. Nagle usłyszeliśmy pisk... nie, to nie był pisk podnieconych fanek. To był pisk przerażenia, bólu i rozpaczy. Podbiegł do nas ktoś z ekipy.
Oczami Justina
- Budynek się wali ! - Krzyknął jakiś mężczyzna. Złapałem Nel za rękę i zaczęliśmy biec w stronę wyjścia. Gdy byłem już tak blisko nasze dłonie się rozdzieliły, biegłem dalej wierząc że ona jest tuż za mną. W końcu wydostałem się z budynku. Zaczęłam jej szukać ale na marne.. "Ona tam została" - pomyślałem i jak idiota wbiegłem do pustego budynku. Rozejrzałem się i zobaczyłem brunetkę leżącą bezwładnie na ziemi. Od razu rozpoznałem jej sylwetkę po moich policzkach spłynęła porcja łez. Wziąłem dziewczynę na ręce i na ostatkach sił wyniosłem przed budynek, na placu było pełno ludzi wołających o pomoc. Przyklęknąłem i położyłem ją na moich kolanach. Odgarnąłem kosmyki włosów z jej twarzy.
- Nel, Nel.. Skarbie... - Obudź się powiedziałam delikatnie ją potrząsając. Dziewczyna rozchyliła powieki po czym szepnęła "Kocham cie Justin, to już koniec... K..ocham cie.."
- Nel, co ty mówisz ?! - Spytałem wtulając ją w swój tors. Wtedy zobaczyłem krew na swoich spodniach, wydobywała się w jej pleców. "Nie, nie.. nie ! To nie może być prawda" - Cały czas powtarzałem sobie w myślach.
- Nel, słyszysz mnie ? Ty nie możesz mi tego zrobić... Nie odchodź rozumiesz ?! - Mówiłem ledwo słyszalnie krztusząc się własnymi łzami. - Nie pamiętasz jak jeszcze wczoraj planowaliśmy naszą przyszłość ? Zapomniałaś ? Wiem ze nie, Nel... Nie poddawaj się ! Rozumiesz to ? Nie możesz zostawić mnie samego na tym pieprzonym świecie ! Nie teraz !- Wtuliłem się jeszcze mocniej w ciało Nel całując czubek jej głowy i delikatnie gładząc jej włosy. Odsunąłem ją trochę od siebie spoglądając w jej przymrożone oczy i zaśpiewałem jej najprawdopodobnie ostatnią piosenkę w jej życiu...
And when you hold my hand, then I understand that it's meant to be
'Cause baby when you're with me..
It's like an angel came by and take me to Heaven
'Cause when I stare in your eyes, it couldn't be better
Nie wiem czy co kol wiek zrozumiała bo mój głos załamywał się coraz bardziej z każdą sekundą. Uśmiechnęła się do mnie blado.
- Słyszałaś to ? Ponieważ kochanie, kiedy jesteś ze mną.. to jakby anioł przyszedł i zabrał mnie do nieba, ponieważ kiedy wpatruję się w twoje oczy, nie mogłoby być lepiej... Więc nie pozbawiaj mnie tego !
- Pocałuj mnie.. - Szepnęła. Tak też zrobiłem, ale nie odwzajemniła mojego pocałunku... Odeszła.
Epilog
Mijały sekundy, minuty, dni, lata. Świat się zmienił. Wszystko się zmieniło. Ale jedno na pewno pozostało takie same, moje miłość do Nel. W dniu w którym zginęła mój świat się zmienił, ja się zmieniłem...Dokładnie pamiętam tą chwile jak się poznaliśmy. Pamiętam każdy szczegół, nasz pierwszy pocałunejk, pierwszą piosenkę, dzień kiedy w parku nad jeziorkiem została moją dziewczyną, wakacje w które ją zostawiłem mimo to pamiętałem i jeszcze mocniej kochałem, potem to spotkanie w barze, mój wypadek a potem znowu byliśmy razem, mimo tego zdarzenia z JJ nasz związek przetrwał i był jeszcze silniejsze, dzień w którym się zaręczyliśmy a na koniec ten pieprzony koncert. Tamtego dnia umierała w moich ramionach i nic nie mogłem zrobić. Mieliśmy wsiąść ślub na plaży, mieć małą gromadkę dzieci , wychować ich a potem spędzić spokojnie starość tylko we dwoje. Ale los chciał inaczej odebrał mi ją . Może nie ma jej przy mnie fizycznie, ale jest w moim umyśle, duszy i sercu. Każdy mój dzień teraz wygląda tak samo, wstaje z łóżka w którym spaliśmy razem, idę do kuchni robię takie naleśnika jak lubiła i jem je w samotności spoglądając na nasze roześmiane twarze które są utrwalone na kartce zwykłego papieru a znaczą tak wiele.Wchodzę do łazienki i spoglądam w lustro, tam bardzo się zmieniłem ale tylko na zewnątrz. W środku jestem tym samym Justinem, może tylko trochę bardziej poważny. Sięgam po maszynkę i usuwam z twarzy swój siwy zarost. Spoglądam na flakonik jej słodkich perfum który stoi na szafce od ponad pięćdziesięciu lat, nikt go nie używa i już nie użyje. Ponownie wchodzę do naszej sypialni z szafy wyciągam ciemno kremowy garnitur i go zakładam. Przed wyjściem jeszcze wtulam się w jej bluzę od dresu którą zakładała każdego wieczoru, a by chodź na chwile poczuć jej zapach i poczuć się jakby była przy mnie. Dzwonie po taksówce i każe kierowcy jechać na cmentarz, Mimo słabego wzroku już z daleka widzę jej nagrobek, nie przeszkadza mi to że jest jak wszystkie inne. Klękam tam i kładę krwisto czerwoną róże tak samo jak w dniu jej pogrzebu kiedy to nie mogłem powstrzymać łez, nadal przechodzą mnie dreszcze, nadal brakuje powietrza. Pamiętam każdą spędzoną chwilę. A w każdej było coś wspaniałego. Nie potrafię wybrać żadnej z nich i powiedzieć: ta znaczyła więcej niż pozostałe. Chociaż nie, potrafię. Te łzy szczęścia gdy powiedziała "Tak, Justich chcę zostać twoją żoną" były najpiękniejszymi łzami w moim życiu. Zawsze trzeba podejmować ryzyko. Tylko wtedy uda nam się pojąć, jak wielkim cudem jest życie, gdy będziemy gotowi przyjąć niespodzianki, jakie niesie nam los.
Cały czas wspominający wspólnie spędzony czas. Usiadłem na kanapie w salonie i ze zmęczenia zamknąłem oczy, chciałem się zdrzemnąć ale nie mogłem. Poczułem zimno które przeszło przez całe moje ciało a potem znalazłem się w miejscu w którym nie było nic, po prostu nic. Gdy przemierzyłem dłonią swoje włosy były gęste i miękkie. Spojrzałem na siebie znów byłem w ciele młodego chłopca. Miałem na sobie białe rurki, tego samego koloru bluze i buty a na szyi nieśmiertelnik który dostałem na szesnaste urodziny od Channel. Zacząłem iść przed siebie aż w końcu krajobraz zaczął się zmieniać. W oddali zobaczyłem postać kobiety. Miała śniadą cerę mimo to buzowało od niej delikatne światło. Jej kruczo czarne włosy  sięgały aż do bioder. Były perfekcyjnie proste i ułożone ale co chwile rozwiewał je delikatny wiatr. Odziana była w białą zwiewną sukienkę którą ciągła po ziemi. A na szyj naszyjnik którego blask mnie oślepiał. Nie widziałem jej twarzy bo zasłaniała ją długa grzywka. Gdy podeszła do mnie bliżej wyciągnęła rękę w moją stronę i uniosła głowe do góry tak ze mogłem ją zobaczyć. Nie wierzyłem własnym oczim, to była ona, Nel.
- Gdzie my jesteśmy ? - Spytałem.
- W niebie Justin, w niebie.