niedziela, 10 października 2010

Rozdział 54 - Bieber Boss skurwysynów - Koniec części II

Na początek chciała bym napisać coś prosto z serca, nie wiem od czego się zabrać i nie mogę tego złożyć w logiczną całość no ale spróbuje i nie zdziwcie się jak tego nie zrozumiecie. Jest mi smutno - zawiodłam was, siebie też. Taka jest prawda i nie zaprzeczajcie, chciałam dobrze wyszło źle, w ogóle wszystko co ostatnim czasem robię jest źle. Ale mi to już wisi, zdałam sobie sprawę że nie powinnam się tym przejmować bo i tak nie będzie nigdy tak że wszystkim dogodzę, bo tak się nie da. To jest moje opowiadanie, będę tu pisać co chce i kiedy chce. Nie pozbędziecie się mnie stąd tak szybko, nie ma szans. Dzięki tym kilku osobą co dzisiaj mnie wspierały zostanę tutaj jeszcze. Bo kocham pisać, mimo to że nie zawsze mi to wychodzi. Kocham usiąść na starym krześle przy biurku i dać tam nogi, ubrać coś wygodnego i po prostu pisać te niestworzone historie. Wtedy odcinam się od rzeczywistości i jest mi lepiej...

Dodaje często krótkie rozdziały - co takie krótkie ?!
Dodaje długie rzadko - co tak rzadko ?!

Jest w opowiadaniu dużo akcji, czasem trochę nierealnej ale jest - moda na sukces, żal.
Nel i Justin mają spokojny dzień, spędzają ze sobą po prostu czas - nuda.


Chce zakończyć opowiadanie - nie, nie rób tego ! Serce mi pęknie, ja je kocham < 3
Chce pisać trzecią część - y... nuda. Weź je lepiej już skończ.
To są tylko nieliczne przykłady...
Mimo to chcę wam bardzo gorąco podziękować, za to że byłyście ze mną przez te wszystkie rozdziały. Dziękuję wam, że komentowałyście, płakałyście i śmiałyście się razem ze mną to jest dla mnie naprawdę cudowne... Mam nadzieje że to jeszcze nie koniec tego wszystkiego.

No a teraz bardzo chce przeprosić za to że nie pisałam tutaj tyle czasu. Są dwa powody, jeden z nich to szkoła (czas, a raczej jego brak) a drugi to że nie mogłam napisać tego rozdziału. Zamiast to robić pisałam na o Alice i Samancie, również wzięłam się za III część. Mam już prolog i 3 rozdziały... A co do tego to planuje zacząć ją opublikować w grudniu... Wcześniej nie dam po prostu rady... I nawet mnie o to nie proście. Chce sobie zrobić przerwę od tego bloga co mi dobrze zrobi. Tak w ogóle to jeżeli skończycie czytać ten rozdział to sobie coś pomyślicie, ale odrazu wam mówię że tak się nie stanie bo to było by nudne.. Część III o tym nie będzie... I sorry że skończyłam ją w taki sposób ale brak pomysłu.. muszę sie przyznać.. Tak wogóle inaczej się nie dało..

Przez ten czas wpadajcie tutaj :
Do mnie na:
Do Emilki na:
Do Gabi na:
Do Dominiki na:
Do Agnieszki na:
Do Oli na:

Co do informacji o III części przez GG to informuje tych co poinformowałam o tym rozdziale ponieważ oni są na liście, jeżeli też chcesz to pisz do mnie na GG.


A teraz chciała bym wam podziękować za tą niesamowitą statystykę:


Liczba komentarzy
2553
Liczba odwiedzin
63965
Liczba obserwatorów
278

No a teraz aby nie przeciągać rozdział. Miłego czytania.. Ciekawe jak można miło czytać coś co jest do dupy..

Oczami Jessici
Stałam tam i się wszystkiemu przyglądałam nie wykonując najmniejszego ruchu. Woda z każdą sekundą przybierała intensywniejszą barwę. Usłyszałam czyjeś kroki, spanikowana odwróciłam się za siebie. Zobaczyłam biegnącego w moją stronę Jeydona.
- Co się tutaj dzieje ? - Spytał zdyszany. Bezradnie pokręciłam głową robiąc jednocześnie kilka kroków w tył. Chłopak nie zważając na nic ściągnął buty i skoczył do basenu. Po krótkiej chwili wynurzył się z wody, w ramionach trzymał Channel. Wyciągnął ją na kafelki na których zrobiła się gęsta bordowa smuga krwi. Dopiero teraz dotarła do mnie zaistniała sytuacja. Zgodnie z poleceniami Jeya zadzwoniłam na pogotowie, z początku nie mogłam wydusić z siebie ani jednego słowa lecz w końcu udało mi się. W oczekiwaniu na karetkę podeszłam bliżej. Spoglądnęłam na dziewczynę której Jeydon robił sztuczne oddychanie. Leżała tam bez ruchu, blada, bezsilna i kompletnie wykończona walcząca o życie. Zrobiło mi się jej żal po raz pierwszy. Usłyszałam syrene pogotowia. To wszystko stało się tak szybko, nim się obejrzałam jej już nie było. Jeydon pociągnął mnie za rękaw od bluzy i zaprowadził do samochodu. Odpalił silnik po czym ruszyliśmy. Jechaliśmy w kompletnej ciszy. Słońce już dawno temu zaszło za horyzont. Światła aut nadjeżdżających z nad przeciwka raziły mnie po oczach wywołując światło wstręt. Dopiero pod koniec jazdy Jey się do mnie odezwał.
- Powiedz że to był wypadek i nie zrobiłaś tego specjalnie. Ona się po prostu poślizgnęła.
- Chciała bym. - Odrzekłam odwracając wzrok. Jey prychnął pod nosem patrząc na mnie z pogardą. - Ja nie chciałam. - Dodałam po chwili. Skłamałam. Chwilę później zajechaliśmy pod ogromny budynek szpitalu i szybko ruszyliśmy w stronę drzwi wejściowych.
*
Mijały godziny, minuty, sekundy. Czas dłużył się niemiłosiernie. Siedziałam pod salą z Jeyem który nadal milczał. Nawet nie miałam pewności czy pod dobrą, nikt nie chciał a może nie mógł nam udzielić poprawnej informacji.
- Dasz łyka ? - Spytałam się chłopaka który właśnie przyszedł z kolejnym kubkiem kawy. Powoli przeniósł swój wzrok na mnie. 
- To ty możesz pić kawę ?
- A czemu miała bym nie móc ?
- Ja to tam się nie znam na tym co wolno kobietą w ciąży a co nie. - Powiedział podając mi kubek z ciepłym napojem. Wzięłam kilka łyków. Z sali wyszedł lekarz. Podniosłam się z krzesła i stanęłam przed doktorem w białym fartuchu, który na czole miał liczne krople potu.
- Co z nią ? – Zapytałam ledwie słyszalnie. Razem z Jeydonem czekaliśmy na jaką kolwiek odpowiedź 
-Kim jesteście dla.. - Spojrzał na jakieś notatki, które wręczyła mu pielęgniarka – Channel Black ? Po krótkiej chwili odpowiedziałam niepewnie:
- Jesteśmy jej przyjaciół.
- Przykro mi ale udzielamy informacji tylko rodzinie.
- Ona nie ma żadnej rodziny. - Odrzekłam. Lekarz uległ, wytłumaczył nam co się z nią stało i w jakim jest stanie. Mówił strasznie szybko, niewyraźnie przez co wyłapywałam jedynie pojedyncze słowa próbując je skleić w logiczną całość - głowa, krew, śpiączka, pamięć, wspomnienia, ból i czas. To było takie pokręcone, kompletnie nie zrozumiałe jak dla mnie. Spowrotem usiadłam na krześle.
- Jessica ! Przecież jak Justin się dowie to cie zabije ! - Usłyszałam głośny krzyk. - Tylko przestań się donerować, nie powinnaś. - Dodał po chwili próbując mnie uspokoić.
- Odpierdol się odemnie ! Nie jestem w ciąży więc przestań mnie traktować jakbym była za szkła a Justin nie musi się o niczym dowiedzieć !
- Coś ty powiedziała ?
- Głuchy jesteś ? - Odparłam. Podniosłam się na równe nogi i zrobiłam rundkę wokół własnej osi. Miałam wrażenie że Jeydon za chwile mnie rozszarpie na malutkie kawałeczki.
- Jak to ty nie jesteś w ciąży ?
- Po prostu nie jestem, nigdy nie byłam, wymyśliłam to wszystko.. - Wzięłam głębszy oddech i kontynuowałam swoją wypowiedź: Nawet nie waż się o tym mówić Justinowi, bo tego pożałujesz, tak samo nic nie powiesz o tym co się stało i zaraz stanie.
- Ale jak to ? Musimy jak najszybciej do niego zadzwonić ! On musi się o tym wszystkim dowiedzieć.
- Ile razy będę ci jeszcze powtarzać że on się o tym nie dowie ? Rozumiesz ? Nikt się nie dowie, słyszałeś co powiedział lekarz ? Channel ma poważny uraz głowy, jest w śpiączce farmakologicznej, będą ją wybudzać dopiero za kilka dni, straciła pamięć której może już nigdy nie odzyskać. A wiesz co to oznacza dla nas ? Dla mnie ? Nie będzie pamiętać kim jest, nie będzie pamiętać o Justinie..
- Jessica ! Ty jesteś nie normalna, a może masz po prostu schizy ? Głos w twojej głowie każe ci to wszystko wymyślać, widzisz jakieś postacie w czarnych płaszczach ? Ja ci w tym twoim chorym planie zdobycia Justina nie pomogę, nawet mnie w to nie mieszaj. - Powiedział śmiejąc się. Bezradnie pokręciłam głową i podeszłam do chłopaka łapiąc go za koszule.
- Słuchaj ty mnie, jesteś już w to wmieszany czy tego chcesz czy nie. To co zrobiłam to była próba zabójstwa, a za to się idzie do więzienia. Możesz teraz pójść z tym do Justina oraz na policje i spędzimy kilka lat w pierdlu.
- My ? Chyba ty tam pójdziesz ! Ja nic nie zrobiłem. - Syknął.
- Niby nic, ale mogę tak to pod koloryzować że nieźle cie w to wmieszam ! Jeydon Wale... były chłopak Channel Black.. stęskniony za swoją była dziewczyną.. zdesperowany ! Próbuje ją zabić razem z psycho fanką Justina - Lauren Cyrus.. W ostatnim momencie mięknie mu serce i zwala całą winę na swoją wspólniczkę, kilka miesięcy później znów próbuje ją zabić, utopić. Jeżeli on jej nie może mieć, to nikt. Czy to nie dziwne że znowu ją uratowałeś, znowu byłeś na miejscu wypadku ? - W jego oczach pojawił się strach, wiedziałam że tymi słowami zrównam go z błotem. - No to jak będzie ? - Spytałam go.
- Niech ci będzie.. - Mruknął. - Jaki masz plan ? - Dodał po chwili. Uśmiechnęłam się do niego chytrze.
Oczami Jeydona
Jessica uśmiechnęła się do mnie.
- Zobaczysz. - Powiedziała bez żadnego entuzjazmu. - A teraz jedźmy. - Wyszliśmy ze szpitala i wsiedliśmy do auta. Tym razem prowadziła Jess. Dalej nie mogłem oswoić się z tą myślą że nie jest w ciąży, Nel leży w szpitalu a ja jestem w to wszystko wplątany. W tą głupią gierkę, która prędzej czy później wyjdzie na jaw. Wkońcu dojechaliśmy. Dziewczyna odrazu przeszła do sedna sprawy. Wyciągnęła ciuchy Nel z szafy i spakowała je do worków, nie wiem dlaczego ale nie wszystkie, starannie je wybierała, o nic nie pytałem. Nie interesowało mnie to zbytnio. Poszedłem do salonu i tam siedziałem. Przez następną godzinę Jessica krzątała się po domu.
- Już wszystko gotowe, możemy stąd jechać. - Powiedziała siadając koło mnie.
- Za chwile, tylko najpierw mi powiedz co ty zamierzasz teraz zrobić.
- Gdy tylko to będzie możliwe Nel opuści Los Angeles i wyjedzie do NY, tam zacznie nowe życie pod twoją opieką, jako Daniel Blair. Zamieszka na Brooklynie, załatwię jej jakąś prace, dokumenty. Będziesz jej chłopakiem i będziesz pilnować aby o niczym się nie dowiedziała... - Bezradnie pokręciłem głową i przytaknąłem. Musiałem się na to zgodzić, nie miałem innego wyjścia...
kilka dni później
Oczami Justina
Wszedłem do domu, panował w nim okropny zaduch i dziwna atmosfera. Było tak pusto, ponuro. Ściągnęłam kurtkę i powiesiłem ją w szafie. Wszedłem po schodach na górę a następnie do naszej sypialni. Miałem nadzieje że zastane tam Nel, chciałem zrobić jej niespodziankę bo wróciłem tydzień wcześniej. Lecz nie było jej tam, nie było jej w całym domu. Wyciągnąłem telefon z kieszeni a z listy kontaktów wybrałem jej numer. Jeden sygnał..drugi (...) "zostaw wiadomość po sygnale". Zadzwoniłem jeszcze kilka razy ale bez żadnego rezultatu. Odłożyłem telefon na szafkę nocną. Usiadłem na łóżku i głośno westchnąłem. Zacząłem gapić się tępym wzrokiem w sufit. Mój telefon zaczął wibrować. Zerwałem się z łóżka i szybko odblokowałem klawiaturę. To jednak nie był SMS od Nel, napisał Christian... " Bieber, ty truflu ! ; D . Co ty znowu odpierdalasz, TeleZakupy Mango czy co że nie mogę się do ciebie dodzwonić ?! ; //  Nawet nie uwierzysz co się stało !!! Oświadczyłem się !! ; )) Kminisz to ?! Hajtnę się z Payton. ! ; p Weź kurwa do mnie zaraz zadzwoń bo nie ogarniam .. ! ( ; " - Mocno ścisnąłem telefon w ręku i rzuciłem nim tak że się rozpiździł na milion małych kawałeczków, zupełnie jak ostatnio. Nie wiem dlaczego ale nie cieszyłem się z tego, nie to żeby mi to jakoś przeszkadzało, po prostu się jeszcze nie oswoiłem z tą myślą. Wybrałem ponownie jej numer, tym razem z domowego. "Bieber weź się opanuj, ona po prostu nie może odebrać." Pomyślałem, zszedłem na dół kierując się w stronę salonu lecz po drodze zahaczyłem jeszcze o kuchnie. Na blacie leżało małe beżowe pudełeczko którego wcześniej nie dostrzegłem. Otworzyłem je, w środku był łańcuszek z literką "J" i koperta. Ten widok mnie zaniepokoił. Szybko ją chwyciłem i otworzyłem. Wyciągnąłem skrawek papieru. Był to list od Nel... odrazu rozpoznałem jej pismo mimo to że było nieco bardziej staranne, i pochyłe niż zawsze a w niektórych miejscach takie dziwne, jakby trzęsła się jej ręka kiedy to pisała. Do moich oczu napłynęły tysiące łez gdy tylko przeczytałem pierwsze zdanie. Czyli to prawda, zostawiła mnie. A ja głupi odliczałem dni, godziny, minuty a nawet sekundy do spotkania z nią, a przebyty czas był tylko chwilą abym dowiedział się, że straciłem wszystko. Zamiast uśmiechu mam łzy wylewające się hektolitrami przepełnionych pustką i samotnością, żadna gąbka na świecie ich nie wchłonie.. Jak w ogóle  mogłem pomyśleć że ona mi wybaczyła ? Po tym co jej zrobiłem ? Po co wogóle dała mi jaką kol wiek nadzieje ? Czy chciała żebym czuł się tak w jaki sposób jak ona wtedy, trzy lata temu ? Co ja sobie wyobrażałem, no kurwa co ?! Że ona po raz kolejny rzuci mi się w ramiona, że zapomni o wyrządzonej krzywdzie i zaczniemy żyć jak w bajce ? Że pewnego dnia, na piaszczystej plaży o zachodzie słońca powiemy sobie "Tak" i zrobimy małą gromadke dzieci ? Że nigdy się nie rozstaniemy przez co zestarzejemy się na starej kanapie ciągle mówiąc "Kocham cie"? Że nasza miłość nigdy nie wygaśnie ? Myliłem się bo przecież  Bieber Boss skurwysynów... To ja.

"Czy można kochać i nienawidzić tę samą osobę? Można. Ale szybko gubisz się między 'wynoś się w cholerę' ,a 'błagam, wróć'."

59 komentarzy:

Alse pisze...

to jest najajebistszy rozdzial z calego tmthj.. nie mowie tego tyko dlatego zeby ci przycukrowac, ale tak naprawde jest.. caly czas jakas akcja.. czulam sie jakbym byla tam napraswde i widziala to wszystko.. ja nie naciskam, cieze sie ze i tak piszesz i uwielbiam cie za to ;) a przez ten czas przecyztam moze wszystko jescze raz od początu, z reszta jeszcze twoje dwa blogi ;) <3
zajebisty rozdzial, i szacun wgl i wiedz że płacze bo sie wzruszylam bardzo
dorthyy <33

Magda~K pisze...

Kocham!!<3
to słowo które tylko napisze! :*
<3333333333333333333333333333!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

M pisze...

Fajowy, jak zawsze...
Ubolewam tylko nad tym, że też planowałam zrobić takie zakończene u siebie a teraz każdy powie, że ściągnęłam :(
Trudno się mówi...
Rozdzialik jest świeetnyy, szkoda tylko, że 3 część dopiero w grudniu :(
Dobra, dość już tego pisania ^^
Pozdrawiam
Monalizia

Kaśś pisze...

eee. nie wiem co powedzieć, może jednym słowem powiem , że jest Idealny, jset dokładny i jak to powiedziała dorthyy/Alse jest najlepszy z wszystkich z tego bloga , chyba przeczytam go od poczatku , bo poprostu, nie bede mogła doczekać sie kolejnej cześci
P.S Dzięki za umieszczenie bloga mojego
Kaśś

Patis . pisze...

ej, na serio jest mega świetny. :D
strasznie mi sie podoba : )
najfajniejszy rozdział z wszystkich rozdziałów mimo że nie są razem . Ej, no nie moge . :D zajebisty ':*

neela13 pisze...

jeeejj.. brak słów .. i tyle. <3

Anonimowy pisze...

brak mi słow, płacze... nie wiem jak wytrzymam do grudnia, bez tego bloga, bo on jest moim narkotykiem, najsilniejszym ze wszystkich trzech... boje sie jak to sie skonczy, ale jestes naprawde swietna w pisaniu, musisz w siebie uwierzyc a nie pisac ze to jest beznadiejne i t d , bo to niejest prawda!!! te opowiadania są zajebiste a jestes najlepsza, bo piszesz tak realistycznie i teraz do grudnia bede siedziala jak na szpilkach i obyslala co am wykombinowalas ;p ale spoczko, rozumiem ze musisz odpocząc ;) no a szkoła jest do dupy ;p do nastepnego ;*
agniesiak

Anonimowy pisze...

myślę , że....
osiągniesz w Życiu Swój wymarzony cel i znajdziesz kogoś z kim będziesz mogła przeżyc tak samo nierealne przygody , wydarzenia co tutaj.![Byc może w cielisz się dokładnie w te same postacie co tutaaj...mam na myśli , że byc może poznasz Justa i sama staniesz się Chanel.!czego , żecze Ci z całego serca.! ... wiem , ze to pewnie brzmi głupio bo każda fanka by się o takie słowa biła. :)...ale po tych słowach możesz myślec , że jestem jakąs starą prukwą siedzącą na necie ledwo umiejącą posługiwac się klawiaturą ... no ale...;*] Twój blog to twoje drugie serce.. tylko , ze to jest bardziej otwarte... każdy może zatopic się w jego głąb i dowiedziec się co to jest prawdziwa miłości , która przetrwa wsztstko największe wiatry i naj wyższe góry.! niesamowite : )

maniek.[she] ;*

Anonimowy pisze...

Superrrr!!! Kocham to opowiadanie!!!

Blanka5002

Anonimowy pisze...

omg . świetny ! boski i cudny xd : *
nie wiem co jeszcze powiedzieć . ^^
< 33

Hoopy. ♥ pisze...

Ja się nie zgłaszałam ;p
A jak pisałaś to mówiłaś , że " dno". Ty się nie doceniasz... Ale kochana nie załamuj się będziemy z tobą i będziemy cię loovvciać ;p
Pisz,pisz te wzruszające rozdziały <33 Przy tym ryczę jak bóbr. Wredzio z JJ. OMB jak ja kocham "twojego" Christiana <33
Na mnie możesz liczyć nigdy cię nie zawiodę ( przysięgać nie mogę , bo różnie w moim łbie "Raz się kocha a raz nienawidzi") , ale zawsze możesz się u mnie wypłakać,powyżywać ;p nawet pisać pOkEmOnOwYm. Gadaj do mnie jak chcesz , ale Stara Rura najbardziej mi pasuje ;p
Grudzień?! Ja będę za Nel i Justinem tęsknić ;(;(
Rozdział był...( jak to określić) zaje...( to częsty przymiotnik tutaj używany) Wzruszyłam
się przy nim szczególnie przy końcu a szczególnie te ostatnie ^^
Zaraz zabieram się do robienia themów...Może Them Czytelniczki i Them Szara?
PS: Jak zakończysz opowiadanie tutaj to przynajmniej 3/4 polskiej młodzieży załamie się psychicznie xd

bailar pisze...

Specjalnie wstałam rano,przed szkołą żeby to przeczytać
Jesteś wielka,rozdział wyszedł no po prostu super ;]

Rena pisze...

zajebisty

Morena pisze...

Powiem ci że nigdy nie spodziewała bym się takiego rozwinięcia akcji i dlatego uważam ze jesteś jedną z najzajebiztszych autorek opowiadania i po prostu cię uwielbiam....

Anonimowy pisze...

co mieliśmy sobie pomyśleć? bo jakoś tego nie rozkminiłam ;/
Ale rozdział cud miód i orzeszki ;*

Hela. ♥ pisze...

Jak to dobrze ze wreszcie napisałaś!!! Bo ja bez tego żyć nie mogłam :) Jestem very happy tylko że ja nie wytrzymam do grudnia, ale no cóż nie będę cie przecież namawiać :(

Ja pierdole! Ale dramatyczne zakończenie! Biedna Nel! Głupia Jessica :/ Jeydon jest spoko ;))

Nadal nie mogę się oswoić z myślą ze Chris się żeni! supeeer! Aaaa! Jak to przeczytałam to miałam łzy w oczach! :) Jak można sie nie cieszyć?!

A tak w ogóle to świetnyy rozdział! Wręcz boski! Jesteś wielka!!! <3 Dosyć długi mi wyszedł komentarz :D Pierwszy raz sie tak rozpisałam ;)Dobra kończę pisać bo sie spóźnię na angielski :D

Anonimowy pisze...

JESTEŚ MEGA!!! Tak na prawdę nie lubię Justina, nie interesuję się nim, nie przepadam za jego muzyką, ani za stylem, ale czytając tą książkę (bo tak można to nazwać) zupełnie o tym zapominam, bo jest to NAPRAWDĘ świetna historia. Realna, czy nierealna, akcja, bez akcji, to wszystko jest mega :) Z przyjemnością wejdę na Twojego bloga w grudniu i z uśmiechem przeczytam "Część III - Cześć, to ja Szara, powracam, tęskniliście? :D" Mam nadzieje, że przeczytasz ten komentarz i też się uśmiechniesz artystko :)
Lukrecja88

Anonimowy pisze...

Ja tylko wydukam 2 słowa

BRAK SŁÓW

to co napisałas jest cudowne i czekam na nastepny rozdział

Emcia ;)

Anonimowy pisze...

Ale długi! ;P
Wow super... :D Aaaaah cudowny w każdym calu <33

Twój Koszmar. pisze...

Na prawdę świetny .
Chyba najlepszy z rozdziałów. Taki .... nie ma słowa żeby wyrazić to jaki jest ten rozdział.
Po prostu nieopisany ... Wspaniały ...
Szczerze.
Pozdrawiam,
Daria. :)

Sel_x._.x_GomeZ pisze...

ja chcem tylko powiedzieć dziękuję, bo nie wiem co więcej..
to opowiadanie przenosi mnie w inny świat, mimo że wszystko sie pieprzy to mi jest lepiej gdy to czytam ;))
po prostu jesteś cudowna i Cie kocham ! <3

Anonimowy pisze...

Nawet nie wiesz jak ci zazdroszczę tego wspaniałego talentu, jakim jesteś obdarowana. Piszesz po prostu tak cudnie... że nie jestem w stanie tego opisać. Ja cię proszę tylko o jedno: abyś go nie zmarnowała, chociaż wiem, że tego nie zrobisz. Gdy zaczęłam czytać to o tym zaniku pamięci Nel, o jej tragicznym losie, na początku byłam wkurzona, że to się tak potoczyło, ale po chwili doszłam do wniosku, że bez tego opowiadanie straciłoby sens. No bo co, byliby razem i było by cudnie, pięknie no i...nudno. Super rozdzial. Pozdrawiam ;**

LittleMouse

Maja pisze...

Nie namawiam, żebyś III część napisała wcześniej, ale takie zakończenie daje do myślenia...nie wiem, nie domyślam się co bd dalej... ale to chyba dobrze :) Czekam, bardzo na tą III część :)

Pipolina..xD pisze...

rozdział zajebisty zresztą jka wszystkie;PP
czekam na kolejny;))

Anonimowy pisze...

Nie chciała bym wybierać tak jak to musiał Jeydon. Ale prawde mówiąc jeśli bym musiała to wolała bym zadzwonić do Justina i powiedzieć wszystko. Jeydon Boss sku***wy**nów.
A co Jessicy... Jest straszną świnią. Powinna się odwalić od Justina i zrozumieć że on jej nie kocha. A po za tym to rozdział mi się podoba. Szkoda tylko że jest tak smutny.
No i gratuluje tak dobrych statystyk :). Oraz tego że chciało Ci się pisać te opowiadanie.
"Take me to heaven Justin to mój nałóg" :). Pozdrawiam i czekam na następną część.
Anetusia121 ze stardoll.

Cranberry . pisze...

Rycze normalnie rycze... :)
Szkoda że to koniec, ale dobrze że planujesz następną część... Tylko że grudzień... dopiero..?!
Ale to twoje opowiadanie, twoje kredki i pisaki, twój (świetny =D) umysł wymyślający specjalnie dla nas tą zajebistą historię...
Poczekam, nawet i choćby rok aby przeczytać 3 część, bo naprawdę warto. Za bardzo wciągnęłam się w tą historię i zżyłam z bohatrami. Bo to jest gorsze niż czekolada, chcesz coraz więcej i więcej. Czekolada się kończy a twoje opowiadanie będzie na wieki :)
Czyli jednym słowem uzależniłam się =)
Wchodzę tutaj kilka razy dziennie i zawsze zaczynam od twojego bloga. Poprostu inaczej nie umiem :)

;*

chocolate. pisze...

tak masz rację my nie wiemy co ci mówić, nie wiemy, nie możemy wybrać między jednym a drugim. rob to, co uwazasz za sluszne, nami sie nie prezjmuj. mam tylko cichą nadzieję, że nie skonczysz tak szybko...


szara ten rozdzial po prostu świetny, jest w nim nutka takiego ostrego czegoś oraz romantyzm od chwili kiedy justin zaczal 'myslec' (?). teraz kiedy to pizę placzę, nie jestem w stanie sprwdzic bledow, wiec nie dziwic sie. widze wszystko we mgle, literekn aklawiaturze tez prawie nie widze, ale chce ci cos powiedziec- to sa lzy szczesia. moze ktos by sie z nas, nas fanek tego opowiadania smial, ale ja nie dbam o to. powiem ci jedno- masz talent. kiedy myslalam nad tym, ktore z twoich opoiwadanian jest naj, to myslalam o change, ale chyba nie... i wiem, we nawet show me nie pokochma tak jak tmthj. bo to jest po prostu taki sentyment. nawet jesli to byloby ogromnie nudne (a nie ejst, mowie prawde i nawet o tym nie mysl, po prstu tak mi sie napisalo : d) to czytalabym to nadal i chcac nie chcac, oblajac wszelkia logike, gusta ludzi, nadal by mi sie to podobalo. bo po prostu, chociaz takie modowe na sukces, jest prawdziwe. nie wiem czemu, teraz wiecej placze, bo znowu opreczytalma koncowke, popatrzylam sie na usmiechniete zdjecie bibsa i nel obok to...

proasze, wylow wsrod tych slow potoku jakis sens, a jesli nie umiesz to ja ci go wypisze.

kochamy cie szara
kochamy to opowiadanie
nie dbamy o to, co mysla inni
pisz dalej, wiemy, ze jestesmy nieznosni

do zobaczenia/napisania

hania.

pozdro. < 333333333333

tusia . :) pisze...

nieeee dam rady ! xd ja chcę już trzecią część :( superr :* czeekaam < 3

Lemonka ; * pisze...

Koooch <33 Naprawde, super rozdzial i wgl. wdzystko ! Nie umiem tego opisać w komciu...ale to JA chciałam Ci podziekowac za taki słiiit blog, jak ten ! ;p

Pzdr. Ja- www.Samantas-life.blogspot.com

Na prawde exxxtra rozdzialek ! Oby takich wiecej !
Oki, nie bede sie rozpisywac ;p paaa ;** Do napisania na GG ;**

Anonimowy pisze...

Ten rozdział jest fantastyczny! Teraz płacze i płacze ja chce 3część nie mogę się doczekać.!

Życzę dużoooo weny ;-*

Kocham Cię!<3

Mosia<3

Unknown pisze...

o, Boże .
dziewczyno, przeszłaś samą siebie. ty uważasz inaczej i ja też uważam inaczej. twoim zdaniem ten rozdział ci się nie udał, a moim zdaniem ci się udał. uważam, że ten rozdział jest cudowny, piękny i boski. mam łzy w oczach co jest do mnie mało podobne, rzadko płaczę. kocham cię po prostu. nawet nie pomyślałam, że mogłabyś napisać coś takiego pięknego. pamiętam dużo z twoich rozdziałów, ale nie wszystko. ale wiem, że jest to jeden z najfajniejszych rozdziałów. pieprzona Jessica . : // małointeligentny Jaydon . X DD Słiiit Justin . < 33 Biedna Neel . ; c Szczęśliwy Chris i zadowolona Paytoon .! ;-* kocham ich wszystkich, wiesz . ? i to przez Ciebie . ; pp tyle, że Jessici nie lubię. nie przez Ciebie. ja po prostu nigdy jej nie lubiłam. mniejsza o to. wracając do rozdziału i w ogóle . masz talent i nie marnuj go. będę niecierpliwie czekać do grudnia. codziennie będę zaglądać na twoje bloga i ogółem przeczytam to od nowa . ;] będę miała jakieś zajęcie związane z twoim opowiadaniem. ;D być może troszeczkę się rozpisałam, ale trudno. musisz wiedzieć, że Cię ubóstwiam . do grudnia, kochana . ;-* no chyba, że będę komentować na innych blogach. dobra, nieważne. bo znowu zacznę pisać i będą cię oczy boleć od czytania moich komentarzy. ale pamiętaaj .. Andżelika kocha Karolinę .! ; ******* jak by co .. sorry za błędy . ;] miłego odpoczywania i życzę weny do nowych rozdziałów które będę mogła czytać w grudniu . ;D ; **** < 333333333333333333333333333333333333333333333333333333

gabriella pisze...

Aż się poryczałam jesteś okrutna Szara ja ta mogłaś
Ale rozdział mi się podobał gdybym miała go oceniać dała bym 9,5/10

Anonimowy pisze...

ja się popłakałam ona nie może stracić pamieci ona musi być z justinem a ta jesica jest głupia i ten jedoy tez powinien to zgłosić i powiedzieć to wszystko justinowi.

Love-city pisze...

Szara... po prostu mnie zatkało. Nie mam pojęcia co powiedzieć, choć na co dzień jestem bardzo gadatliwa i mam własne zdanie na każdy temat. Tu nie mam włanego zdania, bo... wszyscy je tu mają. Twoje opowiadanie jest cudowne, piękne i można by wymienać dużo, dużo więcej przymiotników. Przeczytałam kiedyś że "ilość podróbek, świadczy o sukcesie oryginału", przpraszam wszystkich bardzo, ale to opowiadanie Szarej jest tym oryginałem. Wszystkie opowiadania mają swoją fabułę i akcje ale wszyscy którzy je czytają wykorzystują fragmenty, sformułowania i myśli w swych opowiadaniu. Nie zarzucam nikomu kopiarstwa. To nie tak. Sama tak mam. Choć nie piszę bloga mam własne opowiadania i pisane od dwóch lat. Jednakże ten blog dał mi do zrozumienia, że popełniam wiele błędów i że ludzie nie będą chcieli czytać mojego opowiadania.
Więc Szara posłuchaj, za to co dla nas( i dla siebie) zrobiłaś, po prostu wielkie podziękowania i gratulecje !!!! :* ;p :) xd <333

agotka98 pisze...

mega.. rycze <333
mistrzostwo, kocham cie i bede tesknic za twoimi opowiadaniami na tmthj <3 do grudnia <33
przepraszam za moj skromy komentarz, ale nie mam pomyslu co napisac, jeddynie to co mi przychodzi to "zajebiste i wzruszające"

Anonimowy pisze...

jedno słowo: OMG :o BOSKA JESTES, MISTRZOSTWO NO NORMALNIE NIE MAM SŁÓW...

Anonimowy pisze...

A spróbuj tylko nie pisać dalej to cię przez gg uduszę.

Dzięki za info o mnie :)

Dla niekumatych - jestem Gabi ;P

RecklessKid pisze...

o ja 0__o ej fajny 8D
ale... taki wkurwiający, pod względem tych no wiesz, nie chce wymieniać ich imion xD żałosne, że oni tak oszukują :< ale wtedy jest ciekawieee ;p

OluniaLoL

Claudia-x3 pisze...

boski . ; )

Emila pisze...

zajebiascze ; ***
I ♥ twoje opowiadania ; *

Emilka

slavedream pisze...

Nie.. Tylko nie to.. Przecież.. ;(( Zrób mi tu sielankę !! ;**

zwierzakowa pisze...

Rozdział super, ale nie podoba mi się kolor czcionki, nic nie widać i źle się czyta. Do NN :*

Anonimowy pisze...

O boże aż mi się chciało płakać jak Jeydon się zgodził jej pomóc..Czekam na nn !!

Karolajna

Anonimowy pisze...

Super rozdział, najlepszy z ostatnich :)
Hah, es od Christiana jest najlepszy. xdd

Ulka2157 pisze...

Smutne ; (( Czemu ja Jessica musi być taka powalona ! ? Tak samo jak ten Jay . A jeśli się Justin nie dowie że ona jest w szpitalu ! ? ;,((Czekam na kolejną część.

Anonimowy pisze...

Kocham twojego bloga. < 3
Jest świetny . miałaś niesamowity pomysł i wgl. ;-*
Czekam na kolejne rozdziały. ; ))

Bogna. :)

Weronika pisze...

Pogmatwane to wszystko. Ale to czyni jeszcze lepsze wrażenie. Bardzo mi się podoba :)

Olga pisze...

Woo! Mega. <3

Anonimowy pisze...

Boooski :) kurcze szkoda,że następny w grudniu dopiero ale rozumiem Cię... szkoła i nauka ;/ sama mam ogrom nauki ;/
Ale kochana pisz dalej jesteś WSPANIAŁA :*:) gratuluję talentu braaaawooo :D:)

paulinxxx9001

Anonimowy pisze...

Yyyyy...to było na prawde żałsne, ci ludzie tylko tak pisza, zeby sie podlizac, nikt nie sadzi, ze to bylo cos 'fajnego' na prawde, beznadziejny blog i beznadziejny post !

Anonimowy pisze...

super blog justin dowie sie o tym ze nel lezy w szpitalu

Anonimowy pisze...

JE*ANA JESSICA !
Jak ona mogła to zrobić . . .
Dawaj 3 część !!!

stelka pisze...

nieee !!!! konie nie !!!! a następna dopiero w grudniu nie !!!!!

Weź niech ta Nel se pamiec odzyska bo ja nie mogeee ;d ;((

chocolate. pisze...

Anonimowy pisze...

Yyyyy...to było na prawde żałsne, ci ludzie tylko tak pisza, zeby sie podlizac, nikt nie sadzi, ze to bylo cos 'fajnego' na prawde, beznadziejny blog i beznadziejny post !

16 października 2010 13:29-

ymmm... ja to na pewno napisałam szczerze, a jak ci się nie podoba, to czemu to czytasz ? komentować masz prawo, ale mów za siebie, ok ? wkurzają mnie takie osoby... : /

Anonimowy pisze...

Wiem z doświadczenia że pisanie bloga to nie taka łatwa sprawa. Nie słuchaj tych idiotów co ci wmawiają, że twój blog jest beznadziejny bo sami nie są lepsi. Nie poddawaj się. Ann

Wiśnia pisze...

Straszne, a zarazem wciągające jak cholera. Z cierpliwością czekam na next. Wpadnij też do mnie jak masz czas. Dopiero zaczynam więc proszę o wyrozumiałość ;)

Somebody pisze...

bardzo fajny i smuty.,.. aż mam łzy w oczach

Kaśśś pisze...

Świetny jak każdy inny. Popłakałam się nad nim.
kiki

WhiteWeasel pisze...

" To jest moje opowiadanie, będę tu pisać co chce i kiedy chce. Nie pozbędziecie się mnie stąd tak szybko, nie ma szans."
I tak trzymaj ! ;)
Zajebisty rozdział, już teraz w ogóle nie nawidzę tej Jessici i to nie tylko w tym opowiadaniu, jakoś nabrałam niechęci do tej osoby ;p

A i jeszcze raz super rodział nie przestawaj pisać !